PSY Z FUNDACJI KRZYKOSIAKI OTRZYMAŁY POMOC

PSY Z FUNDACJI KRZYKOSIAKI OTRZYMAŁY POMOC

IMG 7342

Na początku tego roku Samorząd Studentów WSEiZ przeprowadził akcję zbiórki pieniędzy i darów rzeczowych dla psów z przytuliska w Krzykosach. Fundacja „Krzykosiaki. Psy w potrzebie” po raz kolejny otrzymała pomoc od społeczności naszej Uczelni. Dziękujemy! Poniżej publikujemy piękną relację Anny Banak, byłej przewodniczącej sekcji charytatywnej WSEiZ, która odwiedziła przytulisko, zarządzane przez pana Zbyszka Kowalewskiego.

„Nie pełnię już funkcji przewodniczącej sekcji charytatywnej, ale fizycznie czynnie działam i osobiście pojechałam w tym roku również do schroniska. Chciałam opisać przebieg zbiórki i jej efekty. Ostatecznie zbiórkę zamknęłyśmy z Karoliną Krysik przed świętami. Po podliczeniu pieniędzy z puszki i z przelewów od osób z uczelni oraz moich znajomych spoza uczelni, zebrałyśmy w sumie 1900 zł. Po zbiórce dostałam jeszcze od jednej studentki 200 zł przelewem, który przekazałam panu Zbyszkowi.

W tym roku do schroniska przybyło wiele nowych psów, w tym sporo szczeniaczków z porzuconych miotów. Pan Zbyszek tradycyjnie oprowadził nas po schronisku i pokazał co się przez rok zmieniło, a sporo się zadziało. Został rozbudowany wybieg dla psiaków, powstał oddzielny wybieg dla psów specjalnej troski, które muszą być odizolowane od reszty stada.

Pan Zbyszek każdego psa przygotowuje do adopcji i uczy życia blisko człowieka, w zgodzie z innymi zwierzętami oraz dziećmi. Każdy psiak trafiając do schroniska w pierwszej kolejności trafia do weterynarza. Po wykonaniu niezbędnych czynności jak odrobaczenie, sterylizacja/kastracja, leczenie (o ile jest potrzebne), pies przechodzi kwarantannę w odosobnieniu i to jest czas obserwacji jego zachowania. Cały ten czas jest również poddawany swego rodzaju tresurze. Pan Zbyszek osobiście uczy każdego z nowo przybyłych odpowiednich zachowań. Następnie piesek jest powoli wprowadzany do stada, aż staje się samodzielny i gotowy do adopcji. Pan Zbyszek przykłada wiele serca do opieki nad tymi zwierzętami. Przyszłych właścicieli wybiera bardzo rozsądnie i osobiście zawozi pieska na adopcję, żeby mieć pewność, że pies nie trafi na łańcuch przed domem.

Pieski, które nam towarzyszyły podczas oprowadzania przez schronisko nie odstępowały nas na krok. Były bardzo przyjacielskie i zdyscyplinowane. Ogonki nie przestawały im chodzić. Po wycieczce, pan Zbyszek zaprosił nas na piętro domu na gorącą herbatę. Tam również pieski nam towarzyszyły, kładły swoje pyski na kolanach i domagały się pieszczot. Była to cudowna wizyta i bardzo budująca moją nadzieję w człowieczeństwo.

Chciałam bardzo podziękować uczelni za jej wkład i możliwość promocji naszej akcji. Do podziękowań przyłącza się również pan Zbyszek, który pomimo trudnej sytuacji (praktycznie 24 godzin na dobę w schronisku), utrzymujący się jedynie z renty (wszystkie pieniądze ze zbiórek idą na schronisko), daje z siebie ogrom dobroci, żeby zaopiekować się tymi, o których inni już zapomnieli.

Mam nadzieję, że w porozumieniu z uczelnią i sekcją charytatywną będziemy mogli dalej pomagać panu Zbyszkowi, bo takich ludzi jak on jest nie wiele.

W załączniku przesyłam trochę zdjęć, które udało nam się zrobić. Było dość zimno i dostaliśmy dwa psiaczki do wyprowadzenia, więc nie ma ich dużo, ale zawsze coś. Na wizytę w schronisku pojechałam z moją mamą, mężem oraz panią Danusią Gabryszewską.

Pozdrawiam serdecznie,

Ania Banak”

 

Udostępnij wpis:

19 lutego 2019